Muzyka Recenzja Spóźniony zapłon Wtorek wieczorową porą

[Muzyka] Wtorek wieczorową porą: Kate Tempest “Let Them Eat Chaos”

katetempestTo tak naprawdę powinien być spóźniony zapłon. Jest czwarta osiemnaście w nocy. Miasto, nazwijmy je Londyn. Siedem osób, na tej samej ulicy, nie może spać. Nad miastem zbiera się burza.

Tak właśnie zaczyna się ostatnia płyta Kate Tempest, „Let Them Eat Chaos”, która znalazła się na tak zwanej „szortliście” tegorocznej Mercury Prize. Poetka, dramatopisarka i wokalistka melodeklamuje swoją historię na tle elektronicznych dźwięków, krok po kroku przybliżając nam apokalipsę. Każda z siedmiu bezsennych historii to element złożonej układanki. Co takiego dzieje się w ludzkim umyśle o czwartej osiemnaście nad ranem? Niepokojące i natrętne myśli trawią bohaterów tej historii.

Powiedzieć, że „Let Them Eat Chaos” nie jest zwyczajną płytą, to oczywiście banał. Należąca do kategorii „spoken-word” historia przyprawia o dreszcze od pierwszych dźwięków. Mroczna, nocna opowieść o siedmiu osobach, które nigdy wcześniej się nie spotkały, jest jednym wielkim oskarżeniem naszej rzeczywistości. Rozterki, które towarzyszą nam o czwartej osiemnaście nad ranem nigdy nie należą przecież do najprzyjemniejszych. W przeciwnym wypadku nie nazywalibyśmy ich bezsenną nocą.

„Niech zjedzą ten chaos”, mówi Kate Tempest, wcielając się w rolę krytycznej narratorki. Czy to tabletki przeciwbólowe na śniadanie, czy plamy rozlanego oleju napędowego na falach oceanu, nikt nie lubi, kiedy zawraca mu się głowę nie swoimi problemami. Tymczasem nad miastem zbierają się chmury. Ulica z siedmioma bezsennymi osobami znajduje się w oku cyklonu. Jest czwarta osiemnaście nad ranem. Chyba powoli łapiecie ten klimat.

Od początku do końca naładowana emocjami, poczuciem nieuniknionej katastrofy, wielkim ciśnieniem, pod wpływem którego słowa wypluwane są z siłą karabinu maszynowego, rozlewa się ta płyta po zaspanej świadomości, wymuszając przebudzenie. Tylko co to za przebudzenie, o czwartej osiemnaście nad ranem, całkowicie zamglone, niejasne, zakręcone. Pogmatwane fragmenty rzeczywistości, pomieszane z resztkami snu. Nie najlepsza pora dnia na egzystencjalne przemyślenia, na kilka chwil przed uderzeniem burzy.

To uczucie nieuchronnej katastrofy dominuje na „Let Them Eat Chaos”, generując nastój kompletnego odrealnienia przy pomocy elektronicznych brzmień, ostrych beatów, pokręconych syntezatorów. Na pierwszy rzut oka, bardzo łatwo pomylić tę płytę z czymś niemal hip-hopowym, ale to chyba również jej zaleta. Poezja najlepszej próby, podana na złotej tacy słuchaczom, którzy po tomik poezji nigdy by nie sięgnęli. A jaki jest finał tej historii? „Co zrobimy, żeby się obudzić?” Wzięlibyście mnie za naiwniaka, gdybym to tutaj ujawnił.

 

 

 

 

7 comments on “[Muzyka] Wtorek wieczorową porą: Kate Tempest “Let Them Eat Chaos”

  1. Zaintrygował mnie opis tego wydawnictwa. Album do samodzielnego odkrycia przeze mnie 😀

    Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    Like

    • Naprawdę polecam. Wciągnąłem się bardzo, a przesłuchawszy kilka razy stwierdzam, że Mercury Prize tym razem naprawdę się Kate należy 🙂

      Like

      • Przesłuchałam i może nie męczyłam płyty kilka razy pod rząd, ale na pewno do niej wrócę. Myślałam, że będzie więcej śpiewania a te gadanie pojawi się okazjonalnie, ale dobrze, że taki na siebie Kate ma pomysł. Przynajmniej jest w jej piosenkach coś intrygującego. Zostaje cały ten pomysł w pamięci. Może właśnie to jest sposób, by zachęcić ludzi do poezji? Podrzucić im ją na jakimś dobrym bicie 😀

        Nowy wpis na the-rockferry.blog.onet.pl

        Like

  2. Muszę się temu bliżej przyjrzeć 🙂

    Like

  3. Nie znałam tej artystki wcześniej, ale muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona, po okładce spodziewałam się bardziej jakiegoś garażowego rocka. Kate skojarzyła mi się w “Perfect Coffee” z Janis Joplin, tylko że to inne czasy i inny klimat. 😉
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam.

    Like

  4. Zachęciłeś mnie na tyle, bym od razu przesłuchała ten album. Nie do końca to moje klimaty, ale mocno doceniam pomysłowość artystki, bo takich rzeczy nie robi się codziennie. Z pewnością jeszcze wrócę do Kate, by lepiej się w jej muzykę wsłuchać. Swoją drogą, tekst jest świetny. Spokojnie mógłbyś napisać jakąś książkę, czytałabym. 😀

    U mnie nowy wpis – goodsoundsvibes.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    Like

  5. Bardzo się cieszę, że udało mi się zachęcić Was do przesłuchania tej płyty 🙂

    Like

Leave a comment