Wygląda trochę jak młoda PJ Harvey i gra mroczny indie-soul. Burczące basy, monotonna perkusja, czarno-biały teledysk, inspirowany motywami bondowsko-szpiegowskimi. W tej kiczowatej otoczce rodzi się zalążek talentu, poszukiwanie duszy poprzez wędrówkę wgłąb muzycznych stylów. Ta sama wokalistka, która trzy lata temu zagłębiała się w rockowych klimatach, dzisiaj odkrywa niepokojącą elektronikę. Nie wiem, które wcielenie jest lepsze, ale to muzyczne rozdwojenie jaźni bardzo jej pasuje. Kita Klane nie ma jeszcze na swoim koncie pełnowymiarowego albumu, ale dwie, stylistycznie odmienne EP-ki ilustrują jej możliwości. Rockowa „In Love with the Enemy” i soulowo-elektroniczna „Fingerprints”, która ukazała się w tym miesiącu. Poniżej fragmenty pochodzące z obu z nich.
Porway mnie obie! Chociaż myślałem ze bardziej będę za rockiem to nie potrafię się zdecydować. . Rzekłabym nawet ze Fingerprints troszkę bardziej.
Ma niesamowity głos i piękny klimat w tych utworach..
No i jeszcze..
jakie ona ma cudowne włosy!!
Ona, PRAWDA?
LikeLike
Ha ha, tak, ona, ona 🙂 Obiecuję, że już takiego numeru Ci nie wywinę. Chociaż nie, tak naprawdę to nie mogę tego obiecać 😉
PS. Po kilku przesłuchaniach obu piosenek, dalej nie mogę się zdecydować, które wcielenie pasuje mi bardziej. “Fingerprints” jest bardziej klimatyczne i ma lepszy teledysk, ale “The Enemy” ma fajniejszego “pazura” w refrenie 🙂
LikeLike
Myślę identycznie. Każda z nich ma w sobie coś wyjątkowego.
Ten teledysk też mnie przyciągnął. 🙂
LikeLike
Thank you for the compliments…and most of all for LISTENING to my music; I very much appreciate it! #muchlove -Kita
LikeLike
Myślałam *
O matko kochana..
LikeLike
Pierwsze słyszę o kimś takim i powiem tyle: cieszę się, że słyszę. Szczególnie Fingerprints 🙂
LikeLike