Muzyka Playlist Plejlista

[Muzyka] Piosenki, które wracają [2]: Mroczny TOP 10

Mroczny dzień, mroczna plejlista. Muzyka, która pasuje do takiej pogody nie może być przecież wesoła. Dlatego, poniżej, lista dziesięciu piosenek, które uruchamiają we mnie jesienno-zimowe wspomnienia i przywołują w pamięci te chwile, kiedy przed zawieruchą uciekałem w świat muzyki.

     

10. Grace Jones „Corporate Cannibal”

Widziałem ją na żywo tylko raz, podczas trasy promującej jej ostatni album „Hurricane”. GraceJones, co w chwilę w innym kapeluszu, w wyzywającym makijażu, zrobiła na mnie takie wrażenie, że stojąc w trzecim rzędzie manchesterskiej hali koncertowej, zupełnie odleciałem. Głos nie do zdarcia, silny, niski i głęboki, a do tego ten cały image, który sprawiał wrażenie postaci zupełnie niedostępnej dla zwykłych śmiertelników, do dzisiaj mam przed oczami. Z koncertu najbardziej pamiętam utwór tytułowy, kiedy to pani Jones zmagała się z podmuchami wiatru, generowanymi przez gigantyczny wentylator. Ale to jednak „Corporate Cannibal”, złowrogi, nasiąknięty korporacyjnym wyścigiem szczurów, zawsze zdobywa w mojej pamięci palmę pierwszeństwa.

    

9. David Bowie „The Hearts Filthy Lesson”

Niestety Davida Bowie nigdy nie było mi dane zobaczyć na żywo, a bardzo bym chciał wybrać się na trasę promującą album „1. Outside”, z której pochodzi utwór „The HeartsFilthy Lesson”. Utwór tak mroczny, że oglądając do niego teledysk, szczególnie wieczorami, czasami odwracałem wzrok. Przepełniona podwójną grą popularnych wówczas trip hopowych klimatów, połączonych z rozszalałym fortepianem, piosenka ta jeszcze dzisiaj potrafi mi się czasami przyśnić. Taka jest właśnie historia składania Minotaura z różnych części obcych sobie ciał. Przeraźliwie fascynująca.

   

8. Angie Stone „Wish I Didn’t Miss You”

Z góry przepraszam za tak niczym nieuzasadnioną zmianę nastroju. Ten soulowy utwór Angie Stone przychodzi jednak do mnie czasami zupełnie niespodziewanie. Świetny dramatyczny wykon amerykańskiej wokalistki to, pomimo żywej, niemal tanecznej melodii, jednak bardzo smutne przesłanie. A fragment tekstu: „one of these days when your dreams come true, that’s the one who’s gonna do it to you”, to w zasadzie gorzka klątwa o maksymalnej sile rażenia. Piękna interpretacja żywego smutku i klimatyczny teledysk dopełniają obrazu.

      

7. Skunk Anansie “Charlie Big Potato”

Z obszernej dyskografii grupy Skunk Anansie można by wybrać garść utworów przepełnionych dramatyzmem i mrokiem. Mój wybór zawsze jednak pada na „Charlie Big Potato”, nie tylko ze względu na przeraźliwe intro, którego Skunk Anansie mogliby pozazdrościć panowie z The Prodigy. Również za połączenie hard rockowych klimatów z rozdzierającym brzmieniem orkiestry. Do dzisiaj pamiętam też teledysk nakręcony do tej piosenki, pełen brudu, desperacji, ale też nieodpartej potrzeby wyzwolenia się z tłamszących, emocjonalnych więzów.

    

6. Massive Attack „Angel”

„Angel” to pozorny spokój i kołyszący klimat trip hopowych beatów. Jest to jednak jeden z tych utworów, którym podejrzanie łatwo udaje się zakamuflować. Intro powoli i stopniowo ustępuje miejsca gitarowemu szaleństwu i coraz bardziej automatycznej perkusji połączonej z coraz mocniej rozhisteryzowanym basem. Powiedzieć, że uwielbiam tę piosenkę to niedomówienie, bo dla mnie „Angel” to kwintesencja wszystkiego, co w Massive Attack najlepsze. I dlatego, nie jest to pewnie pierwszy raz, kiedy utwór ten gości na moim blogu.

    

5. Bjork „All Is Full Of Love”

Podobnie jest też zresztą z tą piosenką Bjork. Remiksem właściwie, ale jest to jeden z tych przypadków, kiedy remiks jest dużo lepszy, niż oryginał. A poza tym, któż inny, jak nie Bjork, potrafiłby nagrać mroczny utwór o miłości. „All Is Full Of Love”to również jeden z najlepszych teledysków, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się widzieć. Plastyczny, urzekający i pełen nieoczywistego uroku, który przebija się coraz mocniej przez mroki narzucone taką, a nie inną aranżacją. Cudo pierwsza klasa i to niezmiennie od tylu już lat.

     

4. Moloko „Familiar Feeling”

Jeden z największych przebojów Moloko pochodzi z płyty „Statues” z 2003 roku. Świetny tekst o miłości od pierwszego wejrzenia i przepełniona taneczną energią aranżacja, naznaczone zostały rozpadem zespołu, bezpośrednio związanym z rozstaniem Roisin Murphy i Marka Brydona. Zawsze się zastanawiałem, jak byli w stanie wytrzymać w studio, i na dodatek nagrać coś tak monumentalnego, wiedząc jednocześnie, że właściwie piszą soundtrack do własnego rozstania. Od tamtej pory, miłość w wydaniu Moloko ma dla mnie zawsze gorzki smak.

    

3. Tori Amos „Caught A Lite Sneeze”

Również w przypadku Tori Amos dałoby się znaleźć mnóstwo bardziej mrocznych piosenek, ale jest coś takiego w połączeniu elektronicznych klimatów z iście mozartowską grą na klawesynie, że mój wybór padł na „Caught A Lite Sneeze”. Utwór pochodzi z płyty „Boys For Pele”, która jest bez dwóch zdań najtrudniejszym albumem Tori Amos. Tak trudnym dla niektórych, że nawet „Caught A Lite Sneeze”ze swoją renesansową melodią nie jest w stanie go rozjaśnić. Słuchając tej piosenki zawsze wracam wspomnieniami do tamtego lata, kiedy kupiłem „Boys For Pele”, więc może ten mroczny wątek jest bardziej osobisty, niż mi się wydaje.

    

2. PJ Harvey „C’mon Billy”

Dramat PJ Harvey w „C’mon Billy”, piosence pochodzącej z genialnego “ToBring You My Love”, polega na tym, że wciela się w rolę rozhisteryzowanej, zdesperowanej kobiety i że wychodzi jej to nad wyraz dobrze. Folkowa aranżacja z pięknymi skrzypcami to więc w pewnym sensie zmyłka, która ma na celu odwrócić uwagę słuchacza od mrocznej tragedii głównej bohaterki. Billy nie pojawia się nigdy i Polly Jean celowo pozbawia go głosu. W końcu zostawił kobietę z dzieckiem, a jej rozmazany makijaż wydaje się bardziej śmieszyć, niż trwożyć.

   

1. Portishead „Strangers”

Na koniec zostawiłem sobie kwintesencję muzycznego mroku. „Can anybody see the light?”,śpiewa Beth Gibbons w “Strangers”, a odpowiada jej tylko stukot obcasów w pozbawionym światła tunelu. Być może należałoby nawet wezwać pomoc, ale w utworze, w którym jednym z głównych instrumentów jest dźwięk głuchego telefonu, nie ma to najmniejszego sensu. Zresztą, im mniej słów, tym lepiej. Tej piosenki każdy powinien doświadczyć samemu. I to koniecznie po ciemku.

PS. Poniżej wersja live, natomiast w pleliście wersja albumowa.

     

   

Photo: Alex Knight / unsplash

6 comments on “[Muzyka] Piosenki, które wracają [2]: Mroczny TOP 10

  1. Świetne wybory. Przypomniałam sobie o takich kawałkach jak C’mon Billy, Angel czy Wish I Didn’t. U mnie ostatnio zaskakująco sporo słońca i dodatnich temperatur 😉
    Jeśli jednak chodzi o piosenki mające w sobie trochę mroku, to na swoją playlistę dodałabym na pewno coś od Beach House i Nicka Cave’a.

    Nowy wpis na https://the-rockferry.pl/ (też ranking, ale z drugiego bieguna :D)

    Like

  2. Ależ mi się to zestawienie podoba! Najbardziej chyba cieszy mnie tutaj David Bowie i Bjork. Angie mnie nieco zaskoczyła, bo nie spodziewałem się jej wśród reszty. Dodatkowo powiem, że tak średnio znam jej twórczość, ale miło było posłuchać. No i ja cię sunę, zazdroszczę kocnertu Grażyny Jones bardzo!

    Liked by 1 person

  3. Kurczę, tyle dobrych kawałków, że nie potrafię wybrać jednego najlepszego. 😀
    Pozdrawiam.

    Liked by 1 person

  4. Za przypomnienie „Wish I Didn’t Miss You” wielkie dzięki! Pozostałe kawałki to sztosy!
    Słucham i słucham i idealnie wpasowuje mi się w ten klimat otaczającej mnie ciemności.

    Pozdrawiam!

    Liked by 1 person

  5. Warto wiedzieć o takich utworach, bo czasem nastrój skłania nas do takich klimatów właśnie.

    Może w przyszłym tygodniu wyrobię sobie jakiś nowy system, by pisać jednak, bo na razie to przy komputerze nie pracuję, tylko off-line z dokumentami.

    Wydaje mi się, że to kwestia wymyślenia sobie systemu, by połączyć pracę i pasję. 🙂

    Pozdrawiam!

    Like

Leave a comment