Muzyka Niedzielny chłodnik Sunday Chill

[Muzyka] Sunday Chill: BETSY, Hurts, Ibeyi

mateus-bassan-242163 (Small)BETSY “You Won’t Love Me”

Mijający weekend to kilka od dłuższego czasu oczekiwanych płyt i całkiem niezłych piosenek. W tym imienny debiut BETSY, z którego pochodzi „You Won’t Love Me”. Betsy porównywano już wielokrotnie. Z wyglądu do Gwen Stefani, z wokalu do Cher. Mnie się jednak wydaje, że ulegając tak łatwym porównaniom, łatwo jest również przeoczyć esencję tego, czym Betsy jest naprawdę. Wielką indywidualnością, która, być może jeszcze nie przy okazji tej płyty, ale kiedyś naprawdę mocno zabłyśnie. Jej debiutancki album to zbiór świetnych ballad i kilka tak zwanych „pop anthems”, które mają to do siebie, że muszą trafić na bardzo podatny grunt, aby porządnie chwycić. Ja jednak chętniej widziałbym Betsy w liryczniejszych klimatach, takich jak znajdujące się na płycie „Fair”, czy „You Won’t Love Me” właśnie. Ma do tego dziewczyna niesamowite warunki wokalne, genialny feeling i wielką, wielką wrażliwość.

 

 

 
Hurts „Wait Up”

Przyznam szczerze, że na najnowszy album Hurts nie czekałem właściwie wcale. Poprzednia płyta mnie rozczarowała, a nowe single do zaciskania kciuków nie zachęciły. Po przesłuchaniu „Desire” moje nastawienie niewiele się zmieniło. Album, w moim odczuciu, w dużej mierze schlebia tanim gustom i sprawia wrażenie, jakby panowie z Hurts szukali nowej, czytaj: młodszej, publiczności, trochę po omacku. Uwagę przykuwa kilka piosenek, głównie ballad, które w dziwaczny sposób zepchnięte zostały na koniec płyty, co sprawia takie wrażenie, jakby nikt nie mógł się zdecydować, do kogo tak naprawdę ten album adresować. Spośród tych kilku „niechcianych perełek” na dłużej zatrzymała mnie piosenka „Wait Up”. Niezwykle przyjemna, lekko mroczna, ale z wpadającym w ucho motywem. Ciepły, relaksujący klimat i refren zaśpiewany genialnym falsetem, który ratuje całość i sprawia, że zaloopowałem ją sobie w odtwarzaczu.

 

 

 

 
Ibeyi „I Wanna Be Like You”

Nowa, druga, płyta sióstr z duetu Ibeyi to wydawnictwo do wielokrotnego smakowania. Niełatwe, ale charakterystyczne i ich własne. „Ash” jest jak wycieczka w czyjś bardzo intymny świat, w którym dźwięki są nieoczywiste, dopasowane do czyjejś indywidualnej wrażliwości, z którą nie można polemizować. Trzeba ją zaakceptować i i dać się przez te dźwięki unieść. „I Wanna Be Like You” to jeden z żywszych utworów, może wręcz nietypowy, ale w jakiś fantastyczny sposób porywający, jeśli nie do tańca, to chociaż do rytmicznego rozbujania, odpłynięcia, wyluzowania. Zdecydowanie neidzielne klimaty na pełen lekkiego rozkojarzenia relaks.

 

 

 

 

 

 

Photo: Mateus Bassan / unsplash

4 comments on “[Muzyka] Sunday Chill: BETSY, Hurts, Ibeyi

  1. Szczerze polecam mezze, bowiem jest to coś zupełnie innego od tego co zwykle się w Polsce jada. 🙂

    Co do tych zespołów, które wystąpiły na tej imprezie chodzi głównie o brak nowości płytowych. W sumie może to i lepiej, zapamiętamy je w formie sprzed lat, a nie w takiej dość groteskowej jak z tego koncertu.

    Betsy bardzo mi się podoba, w takich momentach słyszę ile jeszcze muzyki mam do odkrycia. 🙂

    Pozdrawiam!

    Like

  2. Przesłuchałam “Desire” na razie dwukrotnie i jestem okropnie zawiedziona jakością tego wydawnictwa. Masz rację, mówiąc, że brzmią tanio. Ech, pozostaje mi wracać do “Happiness” i “Exile”. 😦 Ale mi też wpadło w ucho “Wait Up”. To chyba perełka z tej płyty.
    Muszę przyznać, że głos BETSY to prawdziwa miazga. Serio, zbieram szczękę z podłogi, tak cudownie brzmi! Z kolei w ostatniej piosence podoba mi się jej swoboda oraz przyjemny, chilloutowy nastrój.
    Pozdrawiam! 😀

    Like

  3. Hurts nie słuchałam (jeszcze), ale single bardziej mnie zniechęciły niż powiedziały “sięgnij po więcej”. Nie ogarniam, co się z nimi dzieje. Pamiętam jeszcze ich pierwsze kawałki. Miały fajny, nostalgiczny klimat. Te nowsze ewidentnie robione pod mniej wymagającą publikę. Jedynym plusem jest to, że potrafią te koszmarki fajnie zagrać na koncertach. Za ponad miesiąc wybieram się na swój drugi występ Hurts i nastawiam, mimo wszystko, na świetną zabawę.

    Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    Like

  4. 🙂 Mi jak na razie pomysł studiowania nie przechodzi, co więcej chciałbym się niemal cały czas uczyć.

    Jakoś nie przekonałem się jeszcze do słuchania muzyki przez Internet, owszem czasem na YT coś sobie obejrzę, jakiś fragment koncertu czy coś. Jednak co płyta, to płyta. Przynajmniej dla mnie. 🙂

    Pozdrawiam!

    Like

Leave a comment