Muzyka Recenzja TGIF

Piątkowy odlot: Unknown Mortal Orchestra “Multi-Love”

multi-love-coverTrudno zaklasyfikować tę płytę, ponieważ brzmi ona jak „post-disco” zbudowane na zgliszczach Moloko, z całą świadomością nie istnienia takiego gatunku. Nie ma tu chyba ani jednego dźwięku, który nie byłby w jakiś sposób przefiltrowany, zanieczyszczony, odrealniony. Dziewięcio-utworowa całość, zatytułowana „Multi-Love”, to rozrzucone kolorowe puzzle, które ktoś dowcipny spróbował złożyć w trójwymiarowy, abstrakcyjny twór, bez konkretnych punktów zaczepienia. Słychać tu elementy charakterystyczne dla wielu gatunków, dominuje jednak, lekko podkręcone wyskokowymi środkami, uczucie absurdu. Psychodelia, która nie bierze zakładników i z każdym rozprawia się bez skrupułów. Ale psychodelia dziwna, ułożona, przy której spokojnie można zatańczyć, albo przynajmniej przytupnąć. Ta zdumiewająca celowość dźwięków zaskakuje kompletnie niespodziewanym, abstrakcyjnym poczuciem muzycznego humoru. Jak na wczesnych płytach wspomnianego Moloko, gdzie przymrużenie oka odbywało się ze śmiertelną powagą i twarzą pokerzysty. „Multi-Love” to genialny, nieoczywisty album, który potrafi zaskoczyć ciekawym dźwiękiem, nad wyraz soulową melodią, albo sensownym tekstem, który nijak ma się do psychodelii, w której jest zanurzony. Skołowani? Chyba o to właśnie chodziło twórcom tej płyty.

4 comments on “Piątkowy odlot: Unknown Mortal Orchestra “Multi-Love”

  1. Rzeczywiście, pomysł ciekawy, ale nie słuchałabym czegoś takiego na co dzień 😉 Wole bardziej klasyczne brzmienia.
    drewniany-most.blogspot.com

    Like

  2. “Like Acid Rain” średnio przypadło mi do gustu. Wydaje mi się, że trochę za dużo w nim grzybów. 😛
    Pozdrawiam ciepło. 🙂

    Like

  3. Na samym począteczku myślałam że to coś dla mnie, ale później zaczęłam się tylko śmiać 😀
    Ale świrki 😀

    Like

Leave a comment